Nowy Roku przyjdź! Jesteśmy gotowi.

nowy rok 2015

Wszyscy uwielbiamy układać sobie plany noworoczne, wymyślać setki różnych postanowień, prawda? Mamy tak ogromny zapał oraz przekonanie, że w swoich postanowieniach wytrwamy. To trochę tak jak z dziećmi i zwierzakami domowymi. “Mamo, mamo, proszę o pieska, obiecuję, że będę go wyprowadzać, sprzątać po nim, kochać go i głaskać” – tak mówią dzieciaczki. Potem jednak czas wszyyystko weryfikuje… Co tu zrobić w takim razie żeby nasze noworoczne postanowienia były realne do zrealizowania?

Moja pierwsza rada jest taka, żeby nie wymyślić sobie tych postanowień za dużo. Inaczej zakręcimy się i zniechęcimy bardzo szybko. Ustalmy to może w jakimś logicznym porządku. Niech jeden osiągnięty cel, pociągnie za sobą realizację następnego zadania. Podam przykład ;). Jeśli założymy, iż jesteś sfrustrowaną kobietą w stylu Bridget Jones i masz zamiar schudnąć, znaleźć wymarzonego mężczyznę oraz podchodzić do życia z większym optymizmem, to skupmy się na jednej rzeczy,ok? W takiej sytuacji najpierw trzeba się skupić na poprawieniu swojej sylwetki, zacząć uprawiać sport, zdrowiej się odżywiać i tak dalej. Pracuj nad tym aby poczuć się szczęśliwa sama ze sobą, bez nikogo u boku. Kiedy już poczujesz się w swoim ciele pewniejsza siebie i bardziej atrakcyjna, optymistyczne podejście do życia, również się pojawi. Następnie możesz skupić się na realizacji ostatniego postanowienia i rozglądać się za tym jedynym. Pamiętaj jednak o cierpliwości. Na wszystko potrzeba czasu. Nie rozpaczaj, że Twój książę na białym rumaku nie pojawił się w mgnieniu oka, może po prostu idzie pieszo…

Weźmy jeszcze jeden przykład. Jeśli masz zamiar znaleźć nową pracę, pójść na jakieś szkolenie i doszlifować znajomość języka, to zacznij od tej nauki języka. W międzyczasie, kiedy będziesz codziennie ćwiczył swoje umiejętności językowe, idź też na szkolenie. Kiedy poczujesz się pewniej w sprawach związanych z konwersacją w obcym języku, a informację o ukończonym szkoleniu będziesz mógł zaznaczyć w swoim CV, pora na szukanie nowej pracy. Taki sposób realizowania postanowień daje nam na prawdę większą szansę na osiągnięcie sukcesu oraz może nam oszczędzić wielu frustracji.

Zawsze warto zrobić mały przegląd wydarzeń. Przypomnij sobie wszystkie ważne dla Ciebie momenty i osiągnięcia z minionego roku. Pomyśl co udało Ci się zrealizować, jak wiele się nauczyłeś i ilu ludzi poznałeś. Niby to tylko rok, a tyle rzeczy się zmieniło, prawda? To daje motywację do rozpoczęcia Nowego Roku będąc wulkanem energii. Jeśli potrzebujesz dodatkowej motywacji do działania, to znajdź coś co chciałeś zacząć robić rok temu ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiłeś. Pomyśl jak daleko byś był teraz, gdybyś wtedy jednak zaczął działać.

Znajdź radość w realizacji noworocznych postanowień. Ciesz się tym ile nowych doświadczeń i zmian czeka Cię w tym roku.Obudź w sobie ciekawość za tym co przygotowała dla Ciebie przyszłość. Znajdź satysfakcję w tym, że tak wiele od Ciebie zależy, tylko od Twoich działań. Jeśli zawsze chciałeś iść na jakiś kurs, zrób to. Kto wie ile nowych rzeczy (poza zdobytą wiedzą) to przyniesie.

Każdy z nas jest tak drobną cząsteczką w tym ogromnym wszechświecie, a rok czasu to krótka chwila. Dla naszego własnego świata jest to jednak długi okres. Tyle można przez rok zdziałać! Zróbmy więc coś aby nasza rzeczywistość była znów lepsza. Jeszcze lepsza niż ta w roku poprzednim! Wszystkiego dobrego!

Studia magisterskie – blaski i cienie, cz.I

7658298768_e4c2c2635e_z

Najwygodniej byłoby rozpocząć studia magisterskie na tej samej uczelni , gdzie był robiony licencjat, na tym samym kierunku oczywiście. Tam wszystkich wykładowców już znałam. Wiedziałabym czego się spodziewać ale wtedy złamałabym swoja złotą zasadę: “zawsze wychodź poza swoja strefę komfortu”. Tym razem czuję, że moja strefa nie komfortu będzie mi się nieźle wrzynać w tyłek, niczym przyciasne jeansy. Wybaczcie mi o porównanie ale nie mogłam tego ująć inaczej.

Nie muszę chyba też za bardzo tłumaczyć z jak ciężkim sercem rezygnuje z wolnych weekendów. Zawsze tak wyczekiwanych aby chociaż na chwilę oddać się błogiemu lenistwu po całym tygodniu ciężkiej pracy. Następnie rozgospodarowując część godzin na sprzątanie syfu zrobionego w mieszkaniu przez cały tydzień czy też większe zakupy. Dzięki tym czynnościom, dając sobie możliwość w weekend i ewentualnie poniedziałek zjeść jakiś bardziej skomplikowany posiłek, niż na przykład makaron z warzywami i sosem (jak się szalało to się jeszcze pierś z kurczaka podsmażało i dorzucało).

Jestem humanistką,a na przedmioty ścisłe zawsze reagowałam jak kot na wannę z wodą. Jeśli ktoś z Was uważa się za słabego z matematyki, to proszę mi uwierzyć….ja jestem słabsza. Kiedy wkroczyłam więc na aulę w pierwszy dzień zjazdu i rozpoczął się wykład ze statystyki matematycznej, poczułam jak osuwa mi się ziemia pod nogami. Nagle, jakby ktoś wyłączył możliwość rejestrowania kolorów przez mój wzrok i wszystko stało się szare. Miałam nieodpartą ochotę wrócić w pierwszym możliwym momencie do domu i schronić się pod moją mięciutką kołderką. Trzymałam się jednak twardo i dotrwałam do końca. Tak dokładniej to do wieczora, czyli do końca wszystkich zajęć. Muszę być twarda w końcu sama sobie taki kierunek studiów drugiego stopnia wybrałam.

To będzie jedno z największych wyzwań dla mnie, tak sadzę. Zawsze powtarzam, że wszystkiego można się nauczyć, wszystko jest kwestią naszego podejścia i tak dalej… Muszę więc udowodnić, że tak jest. W przeciwnym wypadku będę tylko jakąś tam laską, która dużo gada. Zawsze jednak moje zasady życiowe się sprawdzały. Moje podejście nie zawodziło mnie nigdy. Zawsze w końcu wszystko układało się po mojej myśli. Zobaczmy więc jak wszystko ułoży się teraz. Jakoś muszę się zebrać w sobie, samej sobie coachować i zrobić wszystko aby nie okryć się hańbą przed Wami i sobą xD Przesyłam więc Wam pozytywną energię i liczę na otrzymanie jej trochę też od Was! ;D

Jeśli wpis Ci się podobał zapraszam na mojego fanpage’a na facebooku!

Stres dla motywacji jak kryptonit dla Supermana

hulk i superman

Możesz mieć nadludzką siłę, zwyciężać każdą walkę, dokonywać niemożliwego . Następnie wznosić się ponad horyzont i z powiewającą na wietrze peleryną podziwiać świat, który jest Twoim królestwem. Wszystko to do momentu, w którym pojawi się Twój największy koszmar. Twój odwieczny wróg, którym jest stres.

Tak przy okazji to słowo stres od teraz zawsze będzie mi się kojarzyć z zielonym kolorem. Ha! Przecież nawet Hulk robił się zielony jak puszczały mu nerwy. To nawet ciekawe, bo gdzieś czytałam, że patrzenie na zielony uspokaja, a może dobrze robi na wzrok? Nie pamiętam dokładnie. Dobrze, wracając do tematu…

Nie raz w życiu są oczywiście nagłe sytuacje, które wywołują silny stres. Ciężko coś wtedy na to poradzić, szczególnie jeśli są to poważne problemy. Dzisiaj  chciałam jednak zwrócić uwagę na taki stres, który sami sobie fundujemy. Zawsze kiedy mamy jakiś cel do osiągnięcia, a nic w tym kierunku nie robimy, pojawiają się u nas wyrzuty sumienia.

Przychodzimy zmęczeni do domu z pracy i wiemy, że powinniśmy  na przykład zasiąść do komputera i pracować  nad jakimś naszym projektem. Im bliżej jednak tego komputera jesteśmy tym bardziej słaniamy się na nogach. Wyczuwamy kryptonit, który jest prawdopodobnie ukryty gdzieś pod obudową naszego komputera.

Najgorzej jeśli poza kryptonitem jest coś jeszcze. Tak jakby wyznawcy jego mocy. Nie zdają sobie sprawy, że źle na nas działają, są przekonani o jego dobrej i sprawczej mocy. Mam tu na myśli ludzi, którzy co jakiś czas nas nachodzą i zadają pytania: “Jak Ci idzie z projektem?”, “Kiedy wreszcie to skończysz”, “Dłużej się nie da?”.

Motywacja jest wtedy kiedy robimy coś co sprawia nam przyjemność. Robimy to co chcemy i nie czujemy presji. Jeśli jesteśmy w ciągłym stresie to z naszego przedsięwzięcia najprawdopodobniej nic nie wyjdzie. Im bardziej zestresowani się czujemy tym mniejsza nasza chęć do działania. Wynika to z tego, że kiedy myślimy o tym co mamy zrobić, ogarnia nas zmęczenie i ogólne rozdrażnienie. Chcemy się więc zrelaksować. Odpoczywamy i nie robimy nic. Potem jednak, mamy poczucie winy, że zmarnowaliśmy czas. To natomiast wywołuje u nas stres i tak koło się zamyka.

superman

Oto kilka moich rad jak można sobie z tym poradzić.

  1. Zawsze wcześniej zaplanuj sobie jakieś jedno popołudnie na tydzień lub jakąś godzinę w ciągu dnia tylko dla siebie (w zależności od tego jak wygląda Twój standardowy tydzień). Jeśli wcześniej ustalisz sobie taki czas to będziesz mieć zawsze poczucie kontroli nad sytuacją, co wykluczy jakiekolwiek wyrzuty sumienia. W końcu trzymasz się grafiku 😉 
  2. Rozchodź to 😀 Ruch to pogromca stresu. W dodatku dzięki ćwiczeniom fizycznym lepiej się myśli. Po nich będziesz też czuć taką wewnętrzną siłę. Nie wierz, że to dobrze nie podziała na na Twoją motywację oraz kreatywność.
  3. Jeśli nie medytujesz to zacznij! W ciągu dnia atakuje nas zdecydowanie zbyt wiele bodźców z zewnątrz. Musisz się wyciszyć! Praktykowanie medytacji przez dłuższy czas pozwoli Ci okiełznać stres.
  4. Czasami dobrze przeprowadzić ze sobą taki “wewnętrzny wywiad”. Zadać sobie samemu kilka pytań. Czy naprawdę mam powód do stresu? Czy to, że czymś się przejmuje w jakikolwiek sposób mi w ogóle pomoże? Taka szczera rozmowa z samym sobą, może z pozoru głupia, pomoże nam uświadomić sobie pewne rzeczy.
  5. Uśmiechaj się do siebie. Przekonaj swój umysł, że jesteś zadowolony. Pomaga, sama sprawdzałam. Nasz umysł wcale nie jest taki cwany.
  6. Nie bądź dla siebie samego zbyt surowy. Ten punkt w sumie muszę szczególnie skierować do kobiet. Jesteśmy przecież często wychowywane na małe perfekcjonistki, a jest to dosyć niezdrowe podejście. Trzeba potrafić siebie docenić za podejmowanie wyzwań. Pozwolić sobie na błędy i nie karcić za to. Nie ważne też, że czasem zwolnimy tępo by złapać oddech.
  7. Pamiętajcie, że tak czy inaczej najwięcej pomysłów i motywacji pojawia się podczas samej pracy. Nie przed jej rozpoczęciem i nie po jej zakończeniu 😉

To co ?! Challenge accepted? 😀 Zostańcie bohaterami w swojej części świata, gdziekolwiek właśnie jesteście. Walczcie ze stresem! Niech Wasz kryptonit wraca skąd przyleciał.

10 rzeczy, które pomogą Ci wygrać ze zmęczeniem

8635609130_e11155f917_z

Wielu z nas dokucza częste uczucie zmęczenia. Niestety żyjemy w świecie, gdzie czas to pieniądz, więc wciąż się gdzieś spieszymy. Do tego wszystkiego dochodzi stres i przemęczenie organizmu to kwestia czasu. Wszyscy chcielibyśmy znaleźć jakiś magiczny sposób na to aby mieć więcej energii. W skrajnych przypadkach spotykam ludzi, którzy z psychozą w oczach mówią: “A gdyby tak nie trzeba by było spać w nocy…pomyśl ile rzeczy można by zrobić przez ten czas”.

Moi drodzy, bardzo mi przykro ale nie powiem Wam, że Waszym złotym gralem, czy też kamieniem filozoficznym będzie energetyk za 2 zł do kupienia w biedronce. Na to jak się czujemy składa się wiele rzeczy, tak więc pozwólcie, że po krótce przypomnę na co trzeba zwracać uwagę.

  1. Nie wolno Ci się odwodnić! Picie wody jest bardzo ważne, trzeba o tym pamiętać, inaczej będziemy ospali i mniej wydajni. Dobrze wypić szklankę wody za raz po wstaniu z łóżka na pusty żołądek. W pracy ciężko oderwać się od biurka żeby pójść do kuchni po szklankę wody dlatego najlepiej jest mieć przy sobie małą butelkę z wodą i co jakiś czas po nią sięgać. Przypominam też, że wypicie litra wody na raz nic nam nie da. Trzeba przez cały dzień po trochu uzupełniać wodę w naszym organizmie.

  2. Pij kawę! To nie prawda, że kawa jest nie zdrowa. Osoby, które nie mają problemu z nadciśnieniem mogą spokojnie wypić do 4 kaw dziennie. Kawa pobudza do życia i wspaniale smakuje! Oczywiście najlepiej jeśli możecie się napić kawy z ekspresu lub parzonej.

  3. Napoje energetyczne to ściema! Wszystkie tego typu napoje to po prostu maaasa cukru. Jak wiadomo duża ilość cukru daje nam nagłego kopa ale później energia szybko spada, a my jeszcze bardziej odczuwamy zmęczenie. Poza tym nie chcecie wiedzieć jak długo składniki takich napoi rozkładane są w naszym organizmie.

  4. Wykonuj ćwiczenia fizyczne! To na prawdę pomaga. Choćbyśmy byli niesamowicie zmęczeni, to kiedy już wykonamy ćwiczenia fizyczne to energia w jakiś magiczny sposób do nas wraca. Regularne ćwiczenia sprawiają, że mamy więcej energii na co dzień.

  5. Wysypiaj się! Tutaj dłuższy komentarz jest chyba zbędny…

  6. Czasami warto się zdrzemnąć. Jeśli po powrocie z pracy czujemy się bardzo śpiący to naprawdę dobrze jest zrobić sobie, krótką drzemkę. Jeśli nie będzie ona trwała dłużej niż 30 min to wcale nie będziemy po niej nieprzytomnie chodzić po mieszkaniu. Efekt zombie pojawia się tylko gdybyście przekroczyli podany czas. Ja często funduje sobie takie resetujące, 15 minutowe drzemki i muszę powiedzieć, że to jak podłączenie siebie do ładowarki.

  7. W weekend naprawdę wypocznij. Przynajmniej jeden dzień poświęć na relaks. Zwolnij trochę tępo. Wiem, że dla wielu weekend to czas kiedy można załatwić wreszcie jakieś swoje sprawy, odwiedzić rodzinę czy wysprzątać mieszkanie ale nie można być cały czas na pełnych obrotach. Nie jesteśmy robotami, dlatego apeluje o znalezienie chwili dla siebie.

  8. Pilnuj diety! Nie chodzi mi teraz o jakąś dietę odchudzającą ale o to żeby nasz jadłospis był jak najbardziej zróżnicowany. Ważne są owoce, warzywa, soki, pełnoziarniste pieczywo. Nasz organizm potrzebuje po prostu witamin. Duże znaczenie mają orzechy, bo są jak paliwo dla naszego mózgu. Osoby uczące się lub pracujące umysłowo po winny o tym szczególnie pamiętać.

  9. Odporność na stres to siła! Jeśli często czujesz się zestresowany, to trzeba koniecznie coś z tym zrobić. Zmienić sposób myślenia, zacząć nad tym panować, medytować, ćwiczyć, cokolwiek. Stres bardzo dużym obciążeniem dla naszego organizmu. Działa jak odkurzacz, który wysysa z nas energie życiową. Chodzi mi jednak, o taki długotrwały stres, gdyż on jest własnie szkodliwy. Stres, krótkotrwały spowodowany ważną prezentacją czy egzaminem, może mieć nawet dobroczynny wpływ, bo wprawi nas w stan gotowości do działania.

  10. Pamiętaj o przerwie! Często nasze miejsce pracy przypomina nam małpi gaj albo cyrk na kółkach. Tyle się tam dzieje, że to istne wariactwo. Nie radzę więc omijać 30 minutowej przerwy na jedzenie, tylko po to aby więcej zrobić. Jeśli nie odpoczniemy jest większa szansa na popełnienie błędu, a po co nam to. Poświęć ten czas na wyciszenie i zjedzenie posiłku.

Mam nadzieje, że będziecie się trzymać tych zasad. Nie jest to nic odkrywczego ale z doświadczenia wiem, że czasem nawet te najbanalniejsze rzeczy wymagają przypomnienia. Życzę Wam wszystkim niespożytej energii! Jeśli macie jeszcze jakiś swój niezawodny sposób na walkę ze zmęczeniem, piszcie proszę w komentarzach ! 🙂

Jeśli wpis Ci się podobał zapraszam na mojego fanpage’a na facebooku!

Jak “skutecznie” marzyć? cz. I

marzenia

Marzenia to jedna z najwspanialszych rzeczy do których jest zdolny nasz umysł. Nikt mi nie przekona do tego, że bujanie w obłokach od czasu do czasu jest bezsensowne i nikt mi nie wmówi, że to o czym intensywnie myślimy nie ma dzięki temu większych szans aby się spełnić. Ludzie na codziennie poświęcają średnio 1 godzinę na myślenie o niebieskich migdałach. Dlaczego więc nie wykorzystać tego stanu jak najlepiej.

Marzenia to siła napędowa naszych działań, ponieważ odpowiednio oddziałuje na naszą podświadomość. Nasze myśli to energia, którą produkujemy i wysyłamy w świat. Dlatego uprzedzam, im więcej tej dobrej energii tym lepiej dla nas. Marzenia, pozytywne wizualizacje są niczym pożywka dla naszej silnej woli. Potrzebujemy tego aby się zmotywować do działania. Bo niestety nic nam z nieba nie spadnie.

Marzenia to coś co sobie wyobrażamy, bo tego pragniemy I sprawia nam to ogromną przyjemność. Wiele osób mówi, że marzą o czymś bardzo intensywnie a to i tak wciąż się nie spełnia. Z tego powodu czują rozczarowanie czy też smutek. Popełniają oni niestety błąd mając takie podejście. Uważam też, że trzeba wiedzieć jak marzyć…. Pozwólcie, że przedstawie Wam swój punkt widzenia.

Pierwszą ważną rzeczą jest niezachwiana wiara w to o czym marzymy. Nie wolno do puszczać do sytuacji w której wyobrażacie sobie piękny dom z pieskiem hasającym po trawce, a zaraz potem w waszej głowie pojawiają się napisy końcowe: “Byłoby pięknie ale cóż..nie ma na to szans – END OF STORY”. Musicie wierzyć całym sobą, że spełni się to o czym marzycie, nie możecie mieć wątpliwości, nie możecie się wahać i bać. Musicie wierzyć, że już to macie, że to tylko kwestia czasu.

Kiedy jesteście o czymś przekonani wasza podświadomość również jest o tym przekonana. Dlatego tak ważne jest aby wierzyć w to naprawdę. Wasza podświadomość jest jak stary detektyw po fachu albo wykrywacz kłamstw. Zorientuje się kiedy robicie ją na szaro. Natomiast jeśli naprawdę siebie samych do czegoś przekonacie dla waszej podświadomości będzie to sygnał do działania. Zacznie ona robić wszystko aby Twoje działania popychały Cię w stronę marzenia.

Pierwszym etapem jest więc przekonanie siebie, co często jest najtrudniejszym etapem. Następnym etapem jest przystąpienie do działania. Działa to mniej więcej tak:

  1. Chcesz mieć piękny dom.

  2. Wybudowanie czy kupno domu kosztuje więc w twojej głowie rozpoczyna się proces twórczy.

  3. Twój umysł działa na pełnych obrotach, chociaż Ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

  4. Nagle w czasie relaksującej kąpieli wpadasz na pomysł napisania książki lub zauważasz, że jest możliwość dodatkowego dochodu poprzez drobny handel jakimś towarem.

  5. Zaczynasz działać – jest to moment kluczowy.

Jeśli punkt piąty doprowadzisz do końca, osiągniesz w końcu swój cel. Może za rok może za pięć lat ale w końcu się uda. Ważna jest cierpliwość I wytrwałość.